Kiedy życie gra Ci na nosie.
Dopada nagle bardzo zła wibracja.
Ciągnie w
dół.
Dzwonisz do kogoś, bo w sumie dawno nie rozmawiałeś.
Osoba kiedyś
nawet bliska, myślisz, że nadal. Bo nic nie wskazuje, że jest inaczej.
Dzwonisz, bo masz nadzieję, że się oderwiesz na chwilę, odbijesz?
Że przy
okazji odświeżysz kontakt, że porozmawiacie jak dawniej?
I zaczynasz
rozmawiać, czujesz chwilową ulgę, lekki zastrzyk pozytywnej energii.
I nagle w słuchawce słyszysz krytykę odnośnie tego, co robisz.
Nie, nie konstruktywną,
tylko taką prześmiewczą.
Taką, która nic nie rozumie.
Taką, która naigrawa się,
bez powodu.
Żeby poczuć się lepiej?
Bo nie potrafi inaczej.
Bo sobie nie radzi.
Bo zazdrości.
Bo chuj wie co.
Szybko chcesz już skończyć.
Lecisz dalej w dół.
"Co u mnie? W sumie to nic."
Zdawkowymi zdaniami doprowadzasz do rozłączenia.
Opuszczasz
rękę z telefonem i nie wiesz, co masz zrobić.
Zastanawiasz się, czy to przed chwilą miało miejsce naprawdę.
Potem
zastanawiasz się czy przypadkiem dramatyzujesz czy co?
I uzmysławiasz sobie nagle, że ta osoba nie wie, co przeżywałeś, nie była z Tobą w tych najtrudniejszych momentach.
W tych, w których myślałeś, że umrzesz albo że świat umrze z Tobą.
W tych, w
których chciałeś nie istnieć, a istniałeś podwójnie.
Wypowiada
słowa bezmyślnie, nie mając pojęcia, że mogą boleć.
I w sumie nie chcesz już dzwonić do tej osoby.
Nie chcesz
już nawet się z nią spotykać, mimo że się wstępnie umówiłeś.
Czujesz nagle, że to Ci niepotrzebne.
Że takie
osoby nie są potrzebne.
I że nie ma
w tym nic złego.
I że się uśmiechasz.
I że są przecież osoby, które wtedy z Tobą były, i które wiedzą, i które będą, i
będą wiedzieć.
I będą z
Tobą niezależnie.
I nikt inny
poza nimi i Tobą nie musi o tym wiedzieć.
I tak jest
dobrze.
Więc odpal sobie kawałek, który przypomni Ci chwile i osoby, z którymi chcesz je przeżywać.
Dla takich
chwil i takich osób, warto.
Dla innych po
prostu nie.
Podpisano: Nomatka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz