piątek, lutego 26

Cały ten cukier






Zatem – jak działa mechanizm otłuszczania wątroby przez cukier?

Bierzemy kostkę cukru, która w organizmie rozdziela się na dwie części – glukozę i fruktozę.

Glukoza w wątrobie jest wykorzystywana albo bezpośrednio jako energia albo jest magazynowana na później, tworząc baterię zapasową.

Z kolei fruktoza jest traktowana przez wątrobę zupełnie inaczej. Bowiem wątroba nie posiada systemu regulującego fruktozę, gdyż ta rzadko występowała w naturze, więc wsysa ją do krwi niezależnie od tego czy jest potrzebna czy nie.

Jeśli wszystkie nasze baterie zapasowe są pełne, fruktoza zamienia się niezwłocznie w tłuszcz. Część tego tłuszczu zostaje w wątrobie, zwiększając ryzyko cukrzycy i insulinoodporności.

Co jeszcze zachodzi w wątrobie? 

Tłuszcz, który tam powstaje jest wysłany do krwiobiegu jako triglicerydy, co może prowadzić do wzrostu wagi, zapchanych tętnic i choroby serca. 

Jeśli spożywasz dużo cukru, produkujesz dużo glukozy. To z kolei wyzwala insulinę, która działa jak klucz otwierając komórki, by te mogły wchłonąć glukozę, usunąć ją z krwiobiegu i zamienić w energię. 

Im więcej glukozy, tym więcej insuliny. A obecność insuliny jest sygnałem dla komórek tłuszczowych by zatrzymywały tłuszcz, co wyłącza proces spalania tłuszczu. 

Zatem jeśli spożywamy dużo cukru, otłuszczamy nasze ciało poprzez otłuszczoną wątrobę. I tak błędne koło się nakręca coraz bardziej i coraz bardziej nas otłuszcza.

Karuzela się kręci.

(...)

Zanim przejdziemy do ksylitolu przypomnijmy sobie jeszcze mit brązowego cukru, uznawanego powszechnie jako ten zdrowszy. 

"Nie, ja nie słodzę białym, ja używam tylko trzcinowego."

Co powoduje sacharoza, która występuje zarówno w cukrze białym jak i brązowym? 

Narusza homeostazę organizmu, zakwaszając go. W trakcie gdy organizm zajmuje się przywróceniem utraconej równowagi, nie może skupić się na ochronie organizmu, a więc nasz system immunologiczny zostaje wyłączony na pewien czas.

Zwróciliście uwagę, że macie dziwne napady senności, jesteście bez energii, czujecie się osłabieni, a może często łapiecie jakieś przeziębienie?

Słaby układ odpornościowy?

Ale on się z czegoś bierze. Nie wszystko można zwalić na geny.

Absolutnym hitem jest wykorzystanie przez producentów przekonania ludzi, że cukier brązowy to coś zdrowego.

Co robią?

Barwią biały cukier na brązowo karmelem lub melasą, sprzedając później produkt jako zdrowy i oczywiście, co się rozumie samo przez się, zdecydowanie droższy.

(...)

Odeszłam od cukru, więc szukałam czegoś, co by go ładnie zastąpiło. I natrafiłam na ksylitol. Cukier z brzozy. 

100% natura. Pozyskiwany z kory brzóz.
Przemówiło to do mnie. Aż do dnia, w którym natrafiłam na artykuł z serii uświadamiających.

Jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby zagłębić się w proces produkcji. 

Aż w końcu się zagłębiłam.

Tradycyjny sposób pozyskiwania ksylitolu zakłada hydrolizę drewna brzozowego, następnie chemiczną redukcję ksylozy do ksylitolu (dokładniej o tym w linku pod wpisem). Jest to dosyć skomplikowane, drogie i zostawia dużo odpadów. 

Czyli naturalny w tym wypadku nie wiem, co miał oznaczać.

Oczywiście nie mówię, że to jest największe zło świata. Tylko uczulam, by pytać, kwestionować, zastanawiać się, a jak ktoś mówi, że coś jest zdrowe, eko, pro itp. to zastanawiać się x20. 

Bo najbardziej szkodzi zło ubrane w ładne pazłotko. A tak się składa, że żywność „zdrowa” ma bardzo wymuskane te opakowania. Aż chce się je kupować.

(...)


Przy okazji, przypomniała mi się opowieść znajomej, która kiedyś w trakcie podróży dowiedziała się bardzo ciekawej rzeczy. Gdzieś na opakowaniu było napisane eko. 

I co się kryło pod tym eko? Wcale nie eko uprawy. Po prostu samochód, który przewoził ów produkt, działał na paliwo ekologiczne. A to już wystarczy, by na opakowaniu pojawił się stosowny napis (sic!).

(...) 

Dlaczego soki owocowe, czy owocowe smoothie, które stały się ostatnio modne i funkcjonują jako zdrowy zamiennik coca-coli, są złe?
Gdyby przyroda chciała, żebyśmy spożywali sok, to rósłby on na drzewach.

Jednak przyroda zdecydowała się na nieco inną strukturę owoców i nie stało się to bez powodu.

Jakiś czas temu znajomy zaproponował mi świeżo wyciskany sok z pomarańczy.

Mmmm witaminy, witaminy. Świeżo wyciskany, z miąższem. Ale dobrze.

Zobaczyłam ile pomarańczy zużył na przygotowanie jednej szklanki i zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie tak dobrze.

Bo w życiu nie zjadłabym naraz 6 pomarańczy. A sok z nich jestem w stanie wypić.

Czy to na pewno jest ok dla mojego organizmu?

Błonnik zawarty w owocach daje sygnał do organizmu, żeby przestać jeść.

Wyciskając sok, zostawiamy z owocu samą fruktozę. Pure sugar.

Przykładowo - jedno jabłko ma w sobie 4 łyżeczki cukru. Więc wyciskając sok z czterech jabłek uzyskujemy 16 łyżeczek cukru w jednej szklance.

Reasumując natura dała nam idealne małe pakiety w postaci owoców, zawierające odpowiednią ilość wartości odżywczych, błonnika i cukru.
 
A my wymyśliliśmy maszynę, która wyciąga z nich jedynie cukier, a wyrzuca wszystko inne.

(...)

Nie rozumiem czemu pasztet sojowy jest droższy niż pasztet z kurczaka.


Biorąc to na logikę – zrobienie pasztetu bezmięsnego powinno być tańsze niż zrobienie pasztetu z wykorzystaniem mięsa

Być może płaci się za proces myślowy, który poprzedził genialną ideę – można żyć bez mięsa!, bo patrząc na składniki, to raczej nie o nie chodzi…

(...)
Każda substancja w nadmiarze staje się trucizną. Ale nie każda w małych ilościach trucizną nie jest.

Nie ma czerni i bieli.

W odcieniach szarości można się przemieszczać z powodzeniem.

Więc powodzenia!

Podpisano: Nomatka


Ciekawe materiały:









http://www.ctvnews.ca/health/hidden-sugar-why-the-who-recommendations-may-be-hard-to-meet-1.1720784



sobota, lutego 20

Wychowanie bez kar i nagród. Rodzicielstwo bezwarunkowe.









Tu możecie przeczytać fragment książki "Wychowanie bez kar i nagród. Rodzicielstwo bezwarunkowe."

Wychowanie bez kar i nagród - fragment książki

Dlaczego by w sumie nie traktować dziecka jak partnera? 

Do partnera nie mówimy w trybie rozkazującym: Marsz do swojego pokoju - masz zakaz jego opuszczania dopóki nie przemyślisz swojego zachowania/nie zmienisz zdania/nie uspokoisz się. 
Czyli - dopóki nie uznasz, że ja mam rację, nie przyznasz się do błędu, nawet jeśli się z tym nie zgadzasz - ograniczam Twoją wolność.

Jest różnica, gdy zamiast tego powiemy o swoich odczuciach:
Widzę, że oboje jesteśmy zdenerwowani, proponuję, żebyśmy przez chwilę lub dwie chwile pobyli sami, jak ochłoniemy, wrócimy do tej rozmowy. My też nie jesteśmy nieomylni. Nie bójmy się czasem przyznać do błędu. Twarde upieranie się przy swoim stanowisku, nawet jeśli już wiemy, że jest ono błędne, nie podtrzyma naszego autorytetu. Podobnie jak przyznanie się do błędu nam go nie odbierze. Pokaże jedynie, że jesteśmy ludzcy, i że nasze dzieci również traktujemy jak ludzi. Nie jak zwierzęta, które tresujemy.

Nagrody, podobnie jak kary, nie wnoszą nic dobrego.

Przez nagradzanie dziecka zabieramy mu jego wewnętrzną motywację.
Dziecko przestaje samo interesować się zadaniem, interesuje się wyłącznie tym, że otrzyma coś, jeśli wykona je prawidłowo.
To również zmniejsza chęć podejmowania ryzyka i eksperymentowania. 
Dziecko woli sprawdzone sposoby, by nie ryzykować, że jeśli popełni błąd - zostanie z niczym.

Ale wracając jeszcze do kar.
Najgorsze są te związane z pozbawianiem miłości.

Kiedy jesteś grzeczna, jesteś córeczką mamusi, kiedy przynosisz złe oceny, widać od razu, że wdałaś się w ojca.

Nie spełniłeś moich oczekiwań, więc będę na Ciebie obrażony/nie przytulę Cię/nie okażę Ci ciepła. Nie zasłużyłeś na nie.

ZASŁUŻYŁEŚ.

To na bliskość, uczucie trzeba sobie zasłużyć?

Skoro dzieci wyrastają w takiej atmosferze, nic dziwnego, że w dorosłym życiu jako dorośli jesteśmy niedowartościowanymi jednostkami, które boją się zawieść, żeby nie stracić miłości swojego partnera. Boją się przyznać, że popełnili błąd, bo mają zakodowane, że to wiąże się z chłodem, z brakiem miłości.

I machina się kręci.

Może to ten czas, by ją zatrzymać?

Jeśli chcecie podzielić się swoimi refleksjami na ten temat, zapraszamy do komentowania.

Dużo miłości, tej bezwarunkowej, niech Was ogarnie.

Podpisano: Nomatka&Nomadek




środa, lutego 17

Brzucha nie ma, to i zachcianki się różnią.










Słyszałam z opowieści, że kobiety w ciąży charakteryzują się pewnymi objawami.


Np. wydatnym brzuchem. 

Albo zachciankami podawanymi w zestawach: śledź-nutella, ogórki kiszone-masło orzechowe, jakoś tak. 

Wstaję rano.

Spoglądam w lustro.

Brzucha nie uświadczam.


Myślę nad tym, czy mam na coś ochotę. 

Czekam aż mnie najdzie. 

No i wreszcie nachodzi.

Miałabym ochotę zjeść coś będąc na kacu.

Wypić butelkę wina do kolacji, wcale się przy tym nie upijając.

Otworzyć ją już gotując, i sączyć przygotowując makaron.

Miałabym ochotę biec do upadłego, do czerwoności ciała.

Zapalić smakowy tytoń, ostatni raz, ale tak świadomie, że to ostatni raz, a nie, że ostatni raz okazał się ostatnim razem dopiero następnego dnia.

Miałabym ochotę nie gapić się jak moi znajomi wprowadzają się w stan upojenia, tylko wprowadzić się razem z nimi. 
Tak żeby rozmowa się kleiła. 
Bo nierzadko niełatwo się klei.

Wracać z imprezy jako pasażer, podsypiając na tylnim siedzeniu, nie jako kierowca podsypiający na kierownicy.

Wypić mocną czarną kawę słuchając czegoś nastrojowego o wschodzie słońca, którego promienie wpadałyby przez okno i rozświetlały bujany fotel.

Stop.

Zaraz, zaraz, brak promieni wschodzącego słońca to nie ciąża tylko położenie domu, w którym mieszkam. 

A w bujanym fotelu, mimo że od zawsze o nim marzyłam, robi mi się niedobrze.

Więc zostaje w sferze marzeń, których lepiej nie spełniać.

Generalnie dużo by się chciało. 

Trochę tak jak zimy latem i lata zimą.

Wiecznie niedogodna pora dnia i roku.

Sprowadzając siebie i ciążę na ziemię siłą grawitacji zostało 1,5 miesiąca i część zachcianek będziesz mogła zrealizować.

Minie kolejne 12 miesięcy i wszystko to, czego pragniesz, stanie się Twoją codziennością.

Więc ciesz się do cholery tą ciążą, bo drugiej już możesz nie mieć. 

A na pewno nie w takim wydaniu.

Bo pierwsze zawsze jest wyjątkowe, bo jest pierwsze.

Nic odkrywczego.


I cieszę się wysypianiem.

Akurat tym się cieszę bez zarzutu. 

Podpisano: Nomatka